Wróć do: PODRÓŻE

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Planując tegoroczny urlop, przyjrzeliśmy się dokładnie róży wiatrów i okazało się, że - podobnie jak rok wcześniej - najbardziej pociąga nas kierunek Nord-Ost. A ponieważ tym razem wybieraliśmy się w trzy osoby, rozlokowaliśmy się na dwóch motocyklach: w pierwszym - Piotrek i Młody (jako nawigator), a w drugim - moja skromna osoba jako kierowca wozu towarowego.

Rozpoczęliśmy naszą podróż od odwiedzenia Uli i Przemka na ich pięknej leśnej działce nad jeziorem, gdzieś w połowie drogi między Augustowem i Suwałkami. (Bardzo Wam dziękujemy za gościnę!) Z jednego noclegu zrobiły się dwa, bo zupełnie nie chciało nam się stamtąd wyjeżdżać. No, ale w końcu kiedyś było trzeba...

Pierwsze kilometry litewskich dróg zapowiadały nawet miły dzień, później jednak zaczął siąpić deszcz i z godziny na godzinę robiło się coraz zimniej i bardziej listopadowo.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Odpoczynek na linii Mołotowa

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Misternie rzeźbione drewniane krzyże to częsty widok na Litwie. I chyba nie znajdzie się dwóch takich samych.

Pod wieczór dotarliśmy w okolice Siauliai (w wersji polskiej: Szawle). Przed wyjazdem znalazłam stronę internetową campingu położonego nad pobliskim jeziorem i oferującego wszelkie wygody przez okrągły rok. Jesteśmy mocno zmęczeni, przemoczeni i zmarznięci, w myślach rozkoszujemy się już gorącym prysznicem. Tymczasem objeżdżamy jezioro dookoła błotnistymi dróżkami, lecz spotykamy tylko paru wędkarzy z namiotami rozbitymi wśród trzcin. Campingu ani śladu. Wreszcie zauważamy jakiś wykoszony plac, wiaty, parasole - to chyba tu. Niestety, wszystko zamknięte na głucho. Przy wejściu widnieje wprawdzie numer telefonu, ale dla nas jest bezużyteczny, bo nie podano kierunkowego. O szukaniu innego miejsca nie ma już nawet mowy, zaczyna się ściemniać i jest coraz zimniej. Rozbijamy namiot na skraju placu i zakopujemy się w śpiwory, klnąc paskudną pogodę i naszą naiwną wiarę w wirtualne obietnice.

Skoro świt budzi nas warczenie psa, potem ktoś zagląda do namiotu. Zjawił się właściciel campingu, żąda wyjaśnień, wyjaśniamy. Właściciel odjeżdża, i my też zaczynamy się pakować, tym bardziej, że poranek przywitał nas słońcem i bezchmurnym niebem.

Kilka godzin później jesteśmy już na Łotwie. Jedziemy w kierunku Jelgawy, a dokładniej do Ozolnieki, gdzie mieści się prywatne muzeum sportu motocyklowego (Motosporta Muzejs). Zadzwoniłam wcześniej, by upewnić się, że muzeum będzie czynne, a jego właściciel, p. Alfreds Zamockis, okazał się tak miły, że wyjechał po nas nawet do głównej drogi, byśmy nie musieli błądzić po okolicy. Zebrane w muzeum eksponaty to w dużej części historia jego własnego życia, gdyż już we wczesnych latach 60-tych, odbywając służbę wojskową, zaczął startować w wyścigach motocyklowych na lodzie, później zaś poświęcił się sportowi motocrossowemu. Na wielu z prezentowanych motocykli sam startował.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Z okazji naszych odwiedzin przed muzeum załopotała polska flaga

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

FN model M-60 z roku 1925, najstarszy motocykl w kolekcji.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Czechosłowacki motocykl ESO MC 350 z r. 1958 był pierwszym eksponatem w kolekcji. Firma ESO produkowała wyłącznie motocykle sportowe w latach 1949-64.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Iż-50

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Iż-50

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Na pierwszym planie - Iż-50, za nim - Iż-57-K

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Iż-60-M do startów w "wielodniówkach"

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Iż-6.216 z roku 1984.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Woschod-175-SK

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Oprócz motocykli, w muzeum znajduje się też bogata kolekcja literatury motocyklowej...

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

... plakatów i pamiątek z zawodów, a także przedmiotów codziennego użytku z minionych czasów

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Oto na przykład tzw. indeksowa maszyna do pisania firmy AEG z początku XX wieku

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Kolekcja starych radioodbiorników jest niemal równie imponująca, jak zbiór motocykli.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Pogawędki z twórcą kolekcji mogłyby trwać jeszcze wiele godzin.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Z Ozolnieki pojechaliśmy wzdłuż rzeki Daugavy (czyli Dźwiny), drogą wiodącą jej południowym brzegiem. Ruch jest tam mniejszy niż po stronie północnej, a widoki chwilami bardzo piękne.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew w Jaunjelgava

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Zapora elektrowni wodnej Plavinas na Daugavie w Aizkraukle

W Aizkraukle przejeżdżamy na drugi brzeg i parę kilometrów za Koknese zatrzymujemy się na campingu położonym tuż nad rzeką, a właściwie nad zalewem, bo taki ma ona tu charakter na znacznej długości. Znajdujemy tam bajeczne miejsce do odpoczynku - niewielką platformę tuż nad wodą. Całkowity spokój i Daugava - jak okiem sięgnąć.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Pozostajemy tam również następnego dnia, by spokojnie obejrzeć ruiny zamku w Koknese. Zamek ten, zbudowany w XIII w. wspólnym wysiłkiem biskupa Rygi i zakonu kawalerów mieczowych, wysadzony został w powietrze w czasie wojny północnej w r. 1701 przez wycofujący się saski garnizon króla Augusta II Mocnego, by nie dopuścić do przejęcia go przez Szwedów. Ruiny nabrały niespotykanej malowniczości w roku 1967, gdy zapora elektrowni Plavinas spiętrzyła wody Daugavy tak, że niemal sięgnęły one zamkowych murów. Bliskość wody, choć przydająca piękna, okazała się jednak bardzo szkodliwa dla wiekowej budowli. Od lat 90-tych mury i fundamenty zamku poddawane są pracom konserwacyjnym.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Kilkaset metrów od zamku, również na brzegu Daugavy, stoi mały luterański kościółek z końca XVII w.:

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Dalsza trasa prowadzi na północny wschód Łotwy, przez Madonę, Gulbene, aż do Aluksne. Drogi są tam spokojne, mało uczęszczane, i nasze niespieszne po nich podróżowanie staje się prawdziwą przyjemnością. Dłuższy postój robimy w Cesvaine, by obejrzeć imponujący neorenesansowy pałac, zaprojektowany przez berlińskiego architekta, Hansa Griesenbacha, na zlecenie barona Adolfa Gerharda Borisa Emila von Wulffa. Kamienną budowlę wzniesiono po roku 1896, obecnie mieści się w niej szkoła. Kilka lat temu pałac mocno ucierpiał w pożarze i nadal jest restaurowany.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Po przeciwnej stronie drogi mieściły się stajnie, ujeżdżalnia i pomieszczenia dla masztalerzy i stajennych:

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Kilkadziesiąt kilometrów później znów zbaczamy z drogi, by odwiedzić kolejny XIX-wieczny neorenesansowy pałacyk, tym razem skromniejszych rozmiarów, znajdujący się w miejscowości Stameriena.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Pałac został spalony podczas rewolucji 1905 roku, później odbudowano go w nieco zmienionej formie. Ciekawostką jest, że w latach 20-tych i 30-tych XX wieku odwiedzał go włoski pisarz, książę Giuseppe Tomasi di Lampedusa, który w roku 1932 ożenił się z jego właścicielką, baronową Alexandrą von Wolff.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Camping w Aluksne leży nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie. To bardzo sympatyczne miejsce. Następnego dnia mieliśmy jechać dalej, ale żar lał się z nieba, a do jeziora było tylko parę kroków...

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Z Aluksne do Estonii było już tylko niecałe 30 km.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Jeszcze pół dnia jazdy i wreszcie docieramy do głównego celu naszej podróży - nad Jezioro Pejpus.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

To piąte pod względem wielkości jezioro Europy. Przez jego środek biegnie granica pomiędzy Estonią i Rosją (jego rosyjska nazwa to Jezioro Czudzkie). W historii zapisało się jako miejsce wielkiego zwycięstwa wojsk księcia Nowogrodu, Aleksandra Newskiego, nad połączonymi siłami zakonu krzyżackiego i kawalerów mieczowych w roku 1242. Bitwa ta położyła kres ekspansji obu zakonów na wschód. A odbyła się ona w dniu 5 kwietnia, na lodzie pokrywającym jezioro (zamarza ono od końca listopada do początku maja). Wiosenny lód nie wytrzymał szturmu ciężkozbrojnego rycerstwa i wielu braci zakonnych utonęło. (I w tym momencie przypominają się sceny z filmu Siergieja Eisensteina...)

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Gdy przyjechaliśmy, byliśmy - już tradycyjnie podczas tej wyprawy - jedynymi gośćmi campingu.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Resztę upalnego dnia spędziliśmy przy smażonej karkówce i piwie marki "Żiguli" (a niektórzy - przy oranżadzie), a przed nami rozciągało się 13 km estońskich wód terytorialnych, a dalej 13 km rosyjskich wód terytorialnych...

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Pod wieczór wiatr nasilał się coraz bardziej, brązowo-szare fale spiętrzały się coraz wyżej, a jezioro coraz bardziej zmieniało się w morze.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Zanosiło się na siejącą zniszczenie burzę, ale ostatecznie z wielkiej chmury spadł przysłowiowy mały deszcz i ranek przywitał nas błękitnym niebem, a na jeziorze znów pojawił się lśniący "wody glazur".

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

W wioskach-ulicówkach wzdłuż drogi biegnącej brzegiem jeziora mieszka wielu potomków Rosjan - staroobrzędowców (zwanych też starowierami lub - przez przeciwników - raskolnikami) . Ich przodkowie uciekali z Rosji przed prześladowaniami religijnymi, a miało to miejsce w wieku XVII i później. Kiedy patriarcha Nikon zreformował w roku 1652 liturgię cerkiewną, część wiernych uznała to za herezję i dzieło Antychrysta. Narazili się przez to na prześladowania i zmuszeni byli szukać schronienia w odległych stronach, niektórzy dotarli nawet na Suwalszczyznę i Mazury. Główne różnice między starym a nowym obrządkiem to: czynienie znaku krzyża dwoma, a nie trzema palcami, uznawanie jedynie ośmiokrańcowego krzyża, nieco odmienna treść wyznania wiary, inna pisownia imienia Jezus. Tradycje staroobrzędowców są żywe do dziś nad jeziorem Pejpus. Szukamy po drodze ich śladów.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cmentarz staroobrzędowców

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew staroobrzędowców w Kukita

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew staroobrzędowców w Raja. Zbudowana na początku XX wieku, uległa zniszczeniu w r. 1944. Później władze radzieckie odmawiały zgody na jej odbudowę, wierni mogli jedynie dbać o to, co z niej zostało.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Droga przez rybackie wsie nad brzegiem jeziora

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew staroobrzędowców w Mustvee

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew jednowierców pod wezwaniem Trójcy Świętej w Mustvee. Jednowiercy to odłam staroobrzędowców, który powrócił do jedności z kościołem prawosławnym.

Po południu jedziemy jeszcze po zakupy do Kallaste. W markecie zaledwie kilku klientów, wszyscy mówią po rosyjsku. Plac przed sklepem rozpalony słońcem. Puste uliczki wypełnione dźwiękami jakiegoś rosyjskiego przeboju disco, dobiegającymi przez otwarte okno pobliskiego domu...

Wieczorem na camping przyjeżdżają nowi goście. Turyści z Niemiec - dwa motocykle i dwa... Urale 6x6. To chyba mało komfortowe pojazdy do uprawiania turystyki długodystansowej, zważywszy, że spalanie kształtuje się na poziomie 35-40 litrów ON na 100 km, żar z silnika bucha do szoferki, a kierownica nie ma wspomagania. Dopiero teraz dociera do nas, ileż mieliśmy szczęścia, że "zachorowaliśmy" na tak ekonomiczne i poręczne pojazdy, jak nasze motocykle.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Zmrok zapada tu znacznie później niż u nas. Choć jeszcze nie całkiem się ściemniło, kładziemy się spać. Jutro czeka nas dłuższa jazda - postanowiliśmy przed powrotem do domu przemierzyć jeszcze Estonię wszerz i zajrzeć nad Bałtyk, a dokładniej na Saaremę, której w zeszłym roku prawie nie zwiedzaliśmy.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Wyjeżdżamy wcześnie rano. Po paru kilometrach dotrzegamy łosia, ktry przebiega nam drogę, To na pewno dobry znak! Znaczną część trasy poknujemy drogami szutrowymi, których w Estonii (i pozostałych krajach bałtyckich) jest bardzo wiele. Są oznakowane równie dokładnie, jak drogi asfaltowe. Nawierzchnia jest równa i twarda, bez problemu można na nich rozwijać prędkość 60-70 km/godz. Fakt, że trochę pylą, ale dzięki temu nasze motocykle pokrywają się jasnoszarą "patyną", która tylko dodaje im uroku. Rzadko mijamy po drodze samochody. Taka jazda - przez zielone okolice, po niemal pustych drogach dobrej jakości - to prawdziwa przyjemność, i choć trwa prawie cały dzień, nie jest wcale nużąca.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

I znów, jak rok temu, płyniemy promem na wyspę Muhu.

Gdy docieramy na Saaremę, jest już późno, nie szukamy więc nowego miejsca noclegu, lecz jedziemy prosto na pole namiotowe znane nam z ubiegłego roku, a położone niedaleko przystani promowej w Triigi.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Następnego dnia ruszamy na objazd Saaremy. Trochę po asfalcie, trochę po szutrach - wszędzie puste drogi i piękne widoki na kamieniste wybrzeże albo połacie stepu przetykanego kępami jałowców.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Cerkiew w Metskula

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Wielką przyjemnością był przejazd wokół półwyspu Sorve, najdalej na południe wysuniętej i - moim zdaniem - najpiękniejszej części Saaremy. Spalone słońcem łąki, jałowce, urozmaicone wybrzeże, a do tego sporo ciekawych obiektów do obejrzenia. A wszystkim tym można delektować się w spokoju i samotności.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Skalisty fragment wybrzeża półwyspu zbudowany był głównie ze skamieniałych muszli i fragmentów liliowców.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Kamienista plaża w okolicy Ohessaare. Podobno każdy, kto zbuduje tu kopczyk z kamyków, może liczyć na spełnienie życzenia.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Punkt dowodzenia zbudowanej na początku II wojny światowej baterii obrony wybrzeża (180 mm). Podczas działań wojennych maskowano go jako wiatrak.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

A tu pozostałość po samej baterii. Baterii takich było wiele na wyspach archipelagu Moonzund (czyli zachodnich wyspach Estonii) ze względu na ich strategiczne położenie - "bałtycki Gibraltar".

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Latarnia morska Saare. Zbudowana w r. 1960, zastąpiła XIX-wieczną, wysadzoną w powietrze przez Niemców w r. 1944. Niestety, nie ma możliwości zwiedzania.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Zatrzymujemy się na campingu Tehumardi. Kilkaset metrów dalej wznosi się pomnik upamiętniający krwawą bitwę, jaką w październiku 1944 r. nacierające oddziały Armii Czerwonej stoczyły (w znacznym stopniu - w walce bezpośredniej) z wycofującymi się batalionami niemieckimi.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Następny dzień przeznaczamy na zwiedzenie zamku w Kuressaare, największym mieście wyspy. Zamek, zbudowany w XIV w. jako rezydencja biskupów, jest dziś najlepiej zachowaną fortecą krajów bałtyckich. Mieści się w nim bardzo obszerne Muzeum Saaremy. Warto dokładnie przestudiować ekspozycje - można się z nich wiele dowiedzieć na temat historii wyspy i całej Estonii, zwłaszcza w wieku XX. Są działy poświęcone przyrodzie Saaremy i życiu codziennemu w ubiegłych stuleciach, można też obejrzeć unikalne filmy archiwalne.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Krótka przechadzka po Kuressaare wystarczyła, by zorientować się, że miasto nastawione jest przede wszystkim na turystów. Co krok knajpki, kawiarnie z ogródkami, galerie rękodzieła, a wszędzie ceny - jak dla nas - zaporowe. Wróciliśmy więc do motocykli nie pożywiwszy się i pojechaliśmy na zakupy do wiejskiego marketu.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

I to właściwie już koniec naszej wyprawy. Pozostało jeszcze tylko wrócić do domu. Etap pierwszy: z Saaremy do Rygi. Po drodze zatrzymujemy się na parę chwil przy XIII-wiecznym kościele Św. Katarzyny na wyspie Muhu. Pomimo swej prostoty, a może właśnie dzięki niej, budowla przyciąga oko swą jasną, harmonijną bryłą. Wewnątrz można jeszcze dostrzec pozostałości średniowiecznych polichromii.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Najstarsze zachowane w Estonii drzwi drewniane.

Po południu rozbijamy już namiot na dobrze znanym w pewnych kręgach campingu "u Dziadka" pod Rygą. A następnego dnia też dość długa trasa: z Rygi do Troków. Przez Litwę znów jedziemy w dużej części drogami szutrowymi. Nie są tak twarde jak estońskie i motocykle trochę po nich "pływają", ale za to kurzą znacznie mocniej. Prawie się nie zatrzymujemy po drodze, ale robimy wyjątek w miejscowości Raguvele, gdzie zaintrygował nas miejscowy kościół, wiernie naśladujący grecką świątynię (jeśli nie wspominać o wieży), lecz zbudowany nie z marmuru, a z drewna. To przede wszystkim dobór materiału czyni go tak niespotykanym, choć jeśli przypomnimy sobie, że elementy architektury greckiej mają swe korzenie w konstrukcjach drewnianych, to może okaże się, że tu właśnie myśl architektoniczna zatoczyła koło.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Kilkaset metrów dalej napotykamy kaplicę grobową czy też małe mauzoleum. Więc mieszkał tu ktoś znaczny. No tak, wcześniej mijaliśmy duży dwór i zabudowania gospodarcze. Dopiero w domu doczytałam się, że majątek Raguvele (polska nazwa - Rogówek) był własnością rodu Komarów, a ostatnim jego przedwojennym właścicielem był Władysław Komar, ojciec również Władysława - złotego medalisty w pchnięciu kulą z olimpiady w Monachium.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

Herb rodu Komarów nad wejściem do mauzoleum

W Trokach zostajemy cały dzień, spacerujemy po okolicy i objadamy się karaimskimi "kibinai" - pierożkami z baraniną. I mimo tego, że autokary przywożą tam wycieczkę za wycieczką, to jakoś się tego nie czuje i nawet w centrum miasteczka można znaleźć spokojną ławkę z widokiem na zamek albo pozaglądać w ciche zaułki i ciasne przydomowe ogródki.

Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011 Litwa, Łotwa, Estonia 2011

W piątkowe przedpołudnie wjeźdżamy do Polski i wkrótce stwierdzamy z żalem, że cała przyjemność z jazdy pozostała za granicami naszego kraju. Kolumny TIR-ów przetykane tu i ówdzie traktorami ze słomą, pomiędzy nimi zdesperowani kierowcy samochodów osobowych - wszystko to rodzi zaraz nerwowe sytuacje, od których zdążyliśmy odwyknąć. A dalej - cóż... było już tylko mozolne odliczanie kilometrów tej mordęgi.

Jeszcze odrobina podsumowania: przejechaliśmy łącznie prawie 3000 km (zabrakło chyba kilkunastu do okrągłej liczby). Naprawy po drodze: wymiana jednej szprychy, wypalonych styków przerywacza i świec. Jedna rutynowa kontrola policyjna na Litwie. No i to by chyba było na tyle.


Napisała mysia

Zdjęcia: gobert, mysia, szkp