Wróć do: Ural Team Piotrków Tryb.

I etap mistrzostw Litwy i Łotwy w retrosidecarcrossie - Rokiskis (Rokiszki) 12.04.2014

Rokiskis_2014

Pierwszy etap mistrzostw Litwy w zawodach retrosidecarcross nie odbył się ze względu na pogodę - cały tydzień padał deszcz i wyścig na lodzie został odwołany.

Dlatego też pierwszym wyścigiem w 2014 roku był wyścig w Rokiszkach na trasie MOTO-ROKI. Już na początku roku uszkodzeniu w naszym motocyklu uległ wałek kardana, a krótko potem - silnik. Po rozebraniu okazało się, że pękł tłok razem z pierścieniami. Na szczęście nasz drugi silnik, składany przez Andrzeja z Andrychowa, jest wreszcie gotowy i można będzie go przetestować.

Zanim jednak udaje mi się go odebrać i zamontować, mija trochę czasu i jak zwykle występują problemy. Trzeba dorobić nowe rury wydechowe, znowu przerobić instalację na iskrownik.

Silnik ma pojemność 750 cm3 na wale składanym z K-750 i Urala. Zalewamy go mineralnym Lubro i rozpoczynamy docieranie. Niestety, silnik zaciera się regularnie. Do wyjazdu udaje nam się zrobić cztery takie sesje na naszym torze, ale to wszystko jest za mało, to nie wystarczy. Przy takich ekstremalnych obciążeniach zatrze się na amen. Jednak zrezygnować z wyjazdu nie wypada. Przychodzi mi do głowy może trochę dziwny pomysł - w sumie jedziemy ponad 700 km w jedną stronę; co prawda, nie możemy tej trasy przebyć na motocyklu, ale przecież może on jechać na przyczepie z pracującym silnikiem!

W czwartkowy wieczór pakujemy się więc do busa, a za nami na przyczepie jedzie Ural z włączonym silnikiem. Po kilkunastu kilometrach stajemy sprawdzić, czy wszystko OK. Trochę chlapie olejem spod dekla zaworowego, ale poza tym reszta jest w porządku. Tym sposobem przez całą noc podczas podróży silnik się docierał i rano dojeżdżając do granicy stwierdzamy, że na razie wystarczy.

Tradycyjnie najpierw jedziemy na tor, sprawdzić, jak wygląda trasa. Jest w miarę sucho, bo wieje przenikliwy wiatr. Zatrzymujemy się w znanym nam już hotelu, przyjeżdża Egidius, który zna nas już z poprzedniego roku. Dostajemy 8-osobowy pokój z lodówką i telewizorem w bardzo przystępnej cenie. Potem szybkie zakupy w markecie, który jest po drugiej stronie ulicy, i w zasadzie odpoczywamy przed jutrzejszym wysiłkiem.

Po południu idziemy jeszcze raz na parking, gdzie stoi motocykl. Po raz ostatni przed jutrzejszym wyścigiem na spokojnie sprawdzamy, czy wszystko jest w porządku.

Ale to byłoby zbyt piękne.

W prawej głowicy zrobił się potężny luz na wydechowym zaworze. Przyczyną okazuje się być śruba regulacji luzu - jak stwierdzamy, wykonana z czegoś o twardości plasteliny. Została zakupiona w komplecie w nowiutkim zestawie klawiatury z Irbitu i rozklepała się całkowicie, dodatkowo uszkadzając laskę popychacza.

Wymiana tego całego kramu zajmuje nam dobre dwie godziny. Całe szczęście, że mamy zapasowe części, ale złość na handlarza z pewnego portalu długo nie chce minąć.

Nazajutrz wstajemy około 6-tej i już o 8-mej meldujemy się na torze. Najpierw rejestracja w biurze zawodów, gdzie pokazujemy jeszcze stare licencje. Nowe miały być dostarczone do biura na czas zawodów, i faktycznie, po jakimś czasie sędzia przynosi nam nowiutkie licencje na 2014 rok.

Potem badanie techniczne - tym razem już bezstresowe, bo w końcu po wielu bólach litewska federacja dopuściła w klasie STANDARD przedni hamulec hydrauliczny.

Rokiskis_2014

W międzyczasie spotykamy znajomych - jest załoga z MC Vorai, jest cały klub z Nociunai łącznie z Antanasem, który trochę się jednak gniewa na nas za sytuację z 2013 roku i przymusową rekonwalescencję po wypadku na torze.

Rokiskis_2014

W naszej klasie pojedzie siedem maszyn, podobna ilość w klasie 350 S/P, tak więc w naszym biegu łącznie wystartuje 13 załóg.

Rokiskis_2014

Jest zimno, chociaż świeci słońce, ale wieje zimny wiatr i jest trochę nieprzyjemnie. Na szczęście nie pada. Wyjeżdżamy na trening zaraz po solówkach. Tor w Rokiszkach jest dość piaszczysty i ciężko jest rozwinąć jakieś większe prędkości. Przejeżdżamy ze dwa kółka i wracamy do boksu.

Rokiskis_2014

Szymek odpoczywa, a ja chodzę po placu i oglądam najnowsze rozwiązania techniczne konkurencji.

Rokiskis_2014

Zbliża się czas startu, tym razem wszystko idzie zgodnie z harmonogramem zawodów. Nienajgorszy czas okrążenia wywalczony na jeździe treningowej upoważnia nas do wyboru miejsca startu zaraz po trzech innych załogach, lepszych od nas. Wybieramy więc miejsce na prawo od środka. Obok nas zajmuje miejsce załoga z numerem "101" na dwusuwie, której jakoś wcześniej nie widywałem, za to na treningu dawali nieźle po garach.

Rokiskis_2014

Startujemy na tym torze już trzeci raz i prawie w ogóle się nie denerwuję. Sędzia podaje kolejne komendy: 15, 5 i start!

Rokiskis_2014

Nasza maszyna wyrywa do przodu! I to tak ostro, że znosi nas na wózek; lekko ujmuję gazu, wrzucam dwójkę, znowu nas lekko obraca i dopiero po wrzuceniu trójki tor jazdy się stabilizuje. Gdyby Szymek obciążył bardziej tylne koło, może poszłoby lepiej, a tak już kilka załóg nas wyprzedziło.

Rokiskis_2014 Rokiskis_2014

W pierwszy lewy zakręt wchodzimy już jednak z dużą prędkością i wyprzedzamy dwie maszyny. Przed nami pierwsza górka i załoga nr "9" na silniku Dniepra; zjeżdżamy z górki i odkręcam do dechy.

Rokiskis_2014

Na tzw. pralce mamy przewagę zawieszenia i silnika i już na podjeździe do drugiej górki ci z "9" zostają w tyle. Za chwilę jest bardzo szeroki zakręt w prawo, próbujemy więc wejść w niego jak najszerszym łukiem w dużym przechyle, żeby zachować prędkość. Już po chwili dwie kolejne górki i przed nami ta najwyższa na torze. Póki co silnik pracuje nieźle, więc wjeżdżamy na nią na trójce.

Rokiskis_2014

Nasza taktyka przewiduje oszczędne operowanie manetką w pierwszym biegu, więc prawie w ogóle nie skaczemy, utrzymując pozycję w stawce. Na ostatnim łuku przed końcem pierwszego okrążenia wchodzimy za szybko i wynosi nas na pobocze; za nami wpadają kolejni zawodnicy. Tracimy czas na wygrzebanie się z pułapki, a tymczasem tracimy pozycję na rzecz tych, których zostawiliśmy w tyle na starcie. Takie sytuacje na wyścigu są najczęściej nie do odrobienia.

Rokiskis_2014

Ruszamy za nimi w pogoń, ale silnik słabnie z okrążenia na okrążenie, podobnie jak załoga, która nie przygotowała się kondycyjnie, więc muszę zwolnić. Na ostatnim okrążeniu silnik odmawia posłuszeństwa i gaśnie niespodziewanie. Nerwy mnie ogarniają, odpalam, przegazowuję - maszyna nie ma ochoty jechać. Stoimy około minuty, gdy z wolna silnik odzyskuje siły - pewnie dlatego, że trochę ostygł.

Rokiskis_2014 Rokiskis_2014

Szymek ma już dość, ale prawie na siłę, mimo, że reszta peletonu już właśnie kończy wyścig, ruszamy na nasze ostatnie okrążenie. Lepiej dojechać na końcu i dostać choć jeden punkt, niż nie ukończyć pierwszego biegu i nie być klasyfikowanym. Najwyższe górki pokonujemy już niestety ledwo na jedynce. Dojeżdżamy ostatni.

Cóż, poszło, jak poszło - pod firmowym namiotem omawiamy sytuację.

Rokiskis_2014

Po nas jak zwykle jedzie klasa "OPEN", więc na parę chwil idę popatrzeć. Saulius, nasz kolega startujący w tej klasie, ma poważną awarię tylnej przekładni. Ponieważ jest nietypowa, z większymi kołami zębatymi i krzyżakiem od Łady, raczej nikt mu nie pomoże i nie pożyczy potrzebnych gratów. Kiedy do nas wpada, jest mu trochę smutno, ale pokrzepiony kieliszeczkiem czegoś mocniejszego odzyskuje wigor. Wspomina sytuację sprzed dwóch lat, kiedy to pożyczyliśmy mu przewód wysokiego napięcia i - jak sam stwierdza - przyszedł się odwdzięczyć. Według niego nasza maszyna jest źle wyregulowana; podaje więc całą listę zmian, niezbędnych do zastosowania od zaraz.

Rokiskis_2014

W zasadzie nie mamy specjalnie nic do stracenia, więc zgadzam się na jego propozycję i daję klucze do ręki. Już po chwili wszystko jest gotowe i należy sprawdzić motocykl w czasie jazdy. Saulius wsiada więc za kierę, a jako pasażera zabiera Kubę. Odjeżdżają na łąkę przy torze, a my czekamy na diagnozę. Nie ma ich jakieś 10 minut, kiedy nagle wracają. Saulius udziela mi jeszcze kilku wskazówek, za to Kubie trzęsą się nogi z wrażenia. Jak się okazuje, większość trasy przebyli z przednim kołem w górze.

Rokiskis_2014 Rokiskis_2014

Już wkrótce ogłoszony zostaje drugi bieg naszej klasy - wszystko idzie według rozkładu. Stajemy na starcie i zupełnie spokojnie czekamy na opadnięcie blokady.

Rokiskis_2014

Tym razem silnik pracuje lepiej i cały wyścig jedziemy w równym tempie. Nie będę Wam teraz opisywał każdego z zakrętów i każdej z górek, bo znacie tor z poprzednich opisów. Dość, że wytrzymaliśmy i kondycyjnie, i sprzętowo.

Rokiskis_2014 Rokiskis_2014

Po przyjeździe stwierdzam, że iskrownik znowu nawalił, a super-firma z okolic Warszawy regenerująca te tematy znowu mnie oszukała.

Idę sprawdzić wyniki - mamy dwie trzecie pozycje w każdym z biegów, co sumarycznie daje nam trzecie miejsce. Skąd taka wysoka pozycja? Ano stąd, że kilka załóg, podobnie jak my w pierwszym biegu, miało poważne awarie; na tyle jednak poważne, że nie ukończyli wyścigu. W tej liczbie Arnoldas ze swoim super-Uralem z numerem "41".

Rokiskis_2014

Nie powiem, żebyśmy byli zadowoleni ze sposobu zdobycia tego trzeciego miejsca; ale wiadomo - wyścig wygrywa się w warsztacie.

Po jakiejś godzince odbywa się rozdanie nagród. Odbieramy dyplomy i puchary, potem gratulacje kolegów i konkurentów. To jest zawsze bardzo miły moment - wszyscy biją brawa, potem chwila dla fotoreporterów i za chwilę oklaskujemy zwycięzców klasy OPEN.

Rokiskis_2014 Rokiskis_2014

Umawiamy się z naszymi kolegami na następne zawody w Estonii; może uda się nam wziąć w nich udział.

Czas leci szybko; po jakiejś godzinie zbieramy się do samochodu. Żegnamy się serdecznie z naszymi litewskimi kolegami, i odjeżdżamy do hotelu. Przed nami jeszcze kilkaset kilometrów do domu i dużo pracy w garażu.

Dziękujemy naszym sponsorom: firmie Szlachet-Stal, Żwirowni Moników, koncernowi ORLEN za pomoc w wyjeździe na zawody i przygotowaniu maszyny.


Napisał Brzytwa

Zdjęcia: Michał Gutowski